Są takie książki z których aż kipi od emocji, są wiarygodne, mają klimat. Niespodziewanie Caspari dołączyła do grona moich ulubieńców i pozostaje tylko ostrzyć zęby na kontynuację serii.
„W krainie kolibrów” to książka idealna na wakacje. Przy takiej pozycji można świetnie spędzić wolny czas, przenosząc się z głównymi bohaterami do gorącej Argentyny. Czytelnik od samego początku zostaje wciągnięty w losy naszych postaci i z zapartym tchem pragnie dowiedzieć się jak to wszystko się skończy. Ja jestem naprawdę pod dużym wrażeniem tej książki, gdyż jest naprawdę niezobowiązująca, a jednak można zostać całkowicie pochłoniętym do tego świata i nie móc o nim zapomnieć. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu tej sagi i mam nadzieję, że okaże się on tak dobry jak „W krainie kolibrów”. Gorąco polecam!
Poznając losy Anny oraz jej znajomych ze statku – Viktorii i Juliusa zobaczysz, jak wiążące były klasy społeczne, jak przeraźliwa może być bieda i jak smutne potrafi być życie. Przede wszystkim, jednak, cała ta historia da Ci obraz tego, jaką wartość mają obietnice i jak bardzo mogą wpłynąć na życie człowieka.
Fragment recenzji pochodzi z bloga
Mogagat