Ile miałaś lat, kiedy zaczęłaś pisać? Czy chciałaś kiedyś robić coś innego niż być pisarką?
Rainbow Rowell: Pisałam zawsze. Za to najbardziej chwalono mnie w szkole, już od trzeciej klasy. Nauczyciele zachęcali mnie do nauki kreatywnego pisania i do dziennikarstwa, więc w college’u wybrałam dziennikarstwo, ponieważ naprawdę nie wyobrażałam sobie, że mogłabym robić coś innego.
Po college’u pracowałam prawie dziesięć lat jako reporterka i publicystka w dzienniku. Później, kiedy chciałam spróbować czegoś nowego, zajęłam się copywritingiem i reżyserią w reklamie – co sprawiało mi dużo przyjemności.
Kiedy teraz myślę o zrobieniu czegoś innego, zwykle przychodzi mi na myśl nowy rodzaj pisania. Stworzenie komiksu. Albo sztuki. Albo scenariusza.
Moim wymarzonym zajęciem niezwiązanym z pisaniem byłaby praca koncepcyjna dla Disneylandów. Na przykład mogłabym tworzyć historie będące kanwą scenariuszy przejażdżek takich jak „Góra plusków” czy „Świat jest mały” [nazwy atrakcji w Disneylandzie – przyp. tłum.]
RR: Żadne wielkie zmiany nie przychodzą mi do głowy. Uwiera mnie jednak kilka drobnych decyzji, kiedy o nich myślę… Tworząc swoje powieści, myślę o nich naprawdę intensywnie – a później odpuszczam. Taki mam styl pisania. Jest zatem kilka rzeczy, które mogłabym zmienić, bo rozmawiałam z setkami czytelników i widziałam ich reakcję na
„Eleonorę i Parka”. Jednak jeśli teraz spróbowałabym przepisać czy poprawić książkę, tylko bym ją zepsuła.
Dlaczego Eleonora nigdy nie powiedziała Parkowi, że go kocha, chociaż wyraźnie widać, że tak jest?
RR: Bo to jest trudne! To trudne słowa, zwłaszcza jeśli są szczere. Jeśli przyjrzysz się życiu Eleonory, to zobaczysz, że nikt nie kocha jej
wystarczająco. Jej tato prawdopodobnie ją kocha, ale nie tak bardzo, żeby się nią zainteresować albo wziąć za nią odpowiedzialność. Jej mama z pewnością ją kocha, ale to uczucie jest tłumione mnóstwem innych problemów. Nie otacza opieką Eleonory – a także innych dzieci – w taki sposób, jak powinna to robić matka. Więc Eleonora nie ufa miłości, to wydaje się oczywiste.
Park jest otoczony ludźmi, którzy go kochają – ludźmi, którzy poświęcają się, żeby żyło mu się dobrze. Jeśli jego rodzice popełniają błędy, to dlatego, że chcą go chronić. Rodzina Parka doświadczyła wiele bólu i straty, ale wszyscy jego bliscy starają się opiekować sobą nawzajem. Park wierzy w „kocham cię”. Uważa, że to obietnica, której może dotrzymać.
Eleonora natomiast znajduje sposoby, żeby powiedzieć Parkowi, że go kocha, nie używając do tego słów.
Czy popkulturowe gusta Eleonory i Parka odzwierciedlają twoje? Jaki był twój ulubiony zespół, książka, komiks, kiedy dorastałaś?
RR: Mój gust bardziej przypomina gust Eleonory niż Parka. Kiedy myślę o jego upodobaniach muzycznych, przypomina mi się przyjaciel z liceum, który wyszukiwał wszystkie niszo-we zespoły i naprawdę słuchał ich wszystkich. Najbardziej interesował się punkiem, ale chciał słuchać niemal wszystkiego. Ten przyjaciel pożyczał mi też komiksy w podstawówce. Najbardziej lubiłam wtedy „X-Menów”, „The New Mutants”, „Marshala Lawa” i „Sandmana” (byłam trochę młodsza niż Eleonora i Park).
Kiedy byłam w liceum, uwielbiałam pop – zespoły takie jak Wham!, Tears for Fears czy Duran Duran – a także muzykę alternatywną, college music (to dziwne, że nazywamy ją college music). Moim ulubionym zespołem wtedy byli 10,000 Maniacs, ale przepadałam też za They Might Be Giants, R.E.M., U2, The Cure i The Smiths.
W tamtym czasie ciężko było znaleźć w mediach muzykę grup, które wymieniłam. Pamiętam, że chciałam mieć album Smithsów, ale słyszałam (kiedyś, późno w nocy na MTV) tylko jedną z ich piosenek – i nie pamiętałam tytułu. Poszłam więc do sklepu muzycznego i kupiłam„Louder Than Bombs”, ponieważ to był podwójny album i kosztował tylko czternaście dolarów (dołożył się też mój kolega). W liceum zainteresowałam się kinem niezależnym i zaczęłam oglądać filmy kultowe. Z moim najlepszym przyjacielem w każdy weekend pożyczaliśmy filmy takie jak „Lakier do włosów” czy „Przygody barona Munchausena”.
Kto jest twoim ulubionym autorem? Co teraz czytasz?
RR: Nie mam jednego ulubionego autora. Mam kilku, których książki kocham i wyszukuję: Neila Gaimana, Marian Keyes, Dave’a Duncana, Briana K. Vaughana, Jaspera Fforde’a, Sarah Waters… Najlepszą książką, którą ostatnio czytałam, była „The Brides of Rollrock Island” Margo Lanagan.
W „Eleonorze i Parku” prowadzisz narrację zarówno z męskiej, jak i kobiecej perspektywy. Czy możesz opowiedzieć nieco więcej o doświadczeniu pisania z punktu widzenia mężczyzny? Czy ciężko było się przestawiać podczas tworzenia opowieści? RR: Na początku byłam przekonana, że książkę
„Eleonora i Park” napiszę z perspektywy Eleonory, ale jak tylko wprowadziłam Parka, nie mogłam oprzeć się pokusie wejścia do jego głowy i przekonania się, co on myśli. Zmiany z jednego punktu widzenia na drugi były dla mnie bardzo naturalne. Po prostu zmieniałam perspektywę, kiedy przychodził odpowiedni moment.
Nie obawiałam się pisania z punktu widzenia mężczyzny – było ono dla mnie wyzwaniem wcześniej, kiedy pracowałam nad moją pierwszą książką, „Attachments”, której narratorem jest trzydziestoośmioletni mężczyzna. Ta książka wyszła całkiem dobrze i byłam naprawdę zadowolona z jej męskiego bohatera. Dlatego czułam się pewniej, kiedy nadszedł czas, żeby stworzyć Parka. Poza tym kiedy byłam w liceum, miałam czterech czy pięciu naprawdę bliskich przyjaciół, a do tego trzech młodszych braci. Pisząc o Parku, myślałam o rzeczach, które ich zajmowały, kiedy byli młodzi, i którymi się martwili. Pisanie fikcji polega na wyjściu poza siebie, na stawianiu się na miejscu kogoś innego i próbach zrozumienia jego wrażliwości, sposobu myślenia i postępowania.
Jaka była największa trudność w dotarciu do miejsca, w którym teraz jesteś w swojej karierze? Co uważasz za swoje największe dotychczasowe osiągnięcie?
RR: Największym wyzwaniem było ukończenie mojej pierwszej książki. Nie wiedziałam, czy do czegoś się nadaje i czy będzie kiedykolwiek opublikowana. Pisałam ją, gdy pracowałam na pełny etat i zajmowałam się dziećmi. Naprawdę trudno było mi znaleźć czas i zdyscyplinować się do pracy nad „Attachments” . Miałam poczucie, że to mrzonka.
Nie jestem pewna, co jest moim największym osiągnięciem. Każda książka, którą kończę, wydaje mi się sukcesem. Pisząc je, próbuję zawsze czegoś innego, więc jestem dumna i zadowolona, kiedy czuję, że udało mi się to zrealizować.
Co dalej stanie się z Eleonorą i Parkiem? Krążą pogłoski o drugiej części. Czy mamy im wierzyć?
RR: Cóż, byłam gotowa pisać kolejną część, jak tylko skończyłam
„Eleonorę i Parka”. Wiedziałam dokładnie, gdzie zacznę dalszy ciąg opowieści. Miałam zamiar zrobić sobie przerwę, napisać coś innego, a później wrócić do tych postaci.
Ale, mówiąc szczerze, sukces książki sprawił, że kontynuacja tej historii mnie onieśmiela. Czuję, że czytelnicy zaangażowali się w życie bohaterów bardziej, niż przypuszczałam, i martwię się o to, żeby ich nie zawieść. Obawiam się, że to, co zaplanowałam dla Parka i Eleonory, nie jest tym, czego ktokolwiek tak naprawdę by chciał. I kiedy słyszę: „Po prostu chcemy więcej” – myślę o tych wszystkich sequelach, które mnie osobiście rozczarowały (czy Jar Jar Binks był aż tak zły? Czy po prostu nie był tym, czego oczekiwaliśmy?).
Chciałabym napisać dalszą część historii zanim za bardzo oddalę się od bohaterów. Jednak od skończenia jej napisałam już dwie inne powieści i po trzy czwarte jeszcze kilku, więc kontynuacja
„Eleonory i Parka” nie będzie moim najbliższym tekstem.
Pytania i odpowiedzi podchodzą z ekskluzywnego wydania kolekcjonerskiego „Eleonory i Parka” autorstwa
Rainbow Rowell.
Tłum. Michał Koza
zdj. Augusten Burrroughs