Autorka mówi o sobie:
Jestem jak bajarz na rynku. Staram się opowiadać tak, żeby przechodnie musieli przystanąć i słuchać. Żeby moja opowieść złapała ich za rękaw i nie pozwoliła im odejść. Żeby zapomnieli o całym świecie, a potem rzucili mi grosz.
W
„Tylko dzięki miłości” i
„Bądź przy mnie”, czyli w trzecim oraz czwartym tomie sagi „Różany”, poznajemy historię uczucia Zuzanny i Joachima. Przekonaj się, że taka miłość już się nie zdarza...
Tłem dla ich miłosnej historii jest Kraków w czasie wojny. Poniżej zamieściliśmy kilka fragmentów o Krakowie pochodzących z wyżej wymienionych pozycji wydawniczych.
Mamy nadzieję, że będziecie oczarowani klimatem Krakowa lat 40. i 50.
„Rano, gdy tylko przyjechaliśmy, pobiegłam do miasta. W bramie spotkałam się z synem naszego stróża. Dał mi dwie tabliczki czekolady. Podobno koło fabryki Helvetia w Podgórzu czekolada poniewiera się po ulicach. Ludzie rabują opuszczone magazyny i zbombardowane fabryki. Policja nie interweniuje, bo większa jej część już została ewakuowana”.
"Dietla, Basztową i szosą mogilską, aż do rogatek, płynie rzeka aut, osobowych i ciężarowych, wozów, dorożek, piechurów. Ludzie pchają i ciągną wózki, niosą walizki, plecaki, skrzynie, toboły z wystającą pościelą, garnki, wiadra, zegary. Niektórzy prowadzą zwierzęta. Stałam oniemiała”.
„Przed kamienicą, w której jest mieszkanie Hanki, kiedyś mieszkanie pana Podoskiego, stały dziś dwie konne platformy. Na jednej zobaczyłam sekretarzyk Hanki, pamiątkę po jej mamie. Podeszłam bliżej. Niemieccy żołnierze wynosili krzesła, walizki. Poznałam granatowy paryski kufer od Louisa Vuittona, z metalowymi taśmami i rozmieszczonymi z jubilerską precyzją ćwiekami. Pan Podoski nie ruszał się bez niego w żadną podróż. Babcia żartowała, że co to za kufer, skoro zrobiony przez syna dla cesarzowej Eugenii, to na pewno jest dobre i dla niego”.
„Kraków był elegancki: mężczyźni w letnich garniturach i panamach, kobiety w kapeluszach, jasnych kostiumach i jedwabnych pończochach, z dyskretną, ale dobrą biżuterią”.
„Podróżny, który przejazdem zatrzymałby się w Krakowie, pewnie odniósłby wrażenie, że jest to spokojne miasto, że jego mieszkańcy są przyjaźnie nastawieni do nowych gospodarzy i że doktor Frank, König von Polen, łaskawym okiem patrzy z Wawelu, to znaczy ze swego Krakauer Burga, na krakowian spacerujących po Plantach, siedzących w kawiarniach i wpadających do znajomych na tort migdałowy z fasoli”.
„Kraków jest zachwycający. Renate ani odrobinę nie przesadziła, gdy o nim opowiadała. Po Warszawie, w której straszyły wypalone albo podziurawione kulami domy, z ulgą patrzyłem na piękne, nienaruszone miasto”.