Jeszcze nigdy pielęgniarki tak bardzo nie odsłoniły swojego prawdziwego życia.
Powołanie to bardzo górnolotne słowo. Ludzie je tak odbierają, że ktoś musi coś robić, [...] bo ma powołanie. Dla mnie powołanie polega na tym, że czuję empatię do człowieka, że jestem w stanie przełamać niektóre swoje bariery jak kontakt z wydzielinami czy wydalinami i mimo to wszystko lubię swój zawód. To jest powołanie, a nie oddawanie życia za pielęgniarstwo.
Musiałam innej pielęgniarce przekazać pacjenta z opieki długoterminowej, którym się [...] zajmowałam od roku. I powiedziałam mu o tym dopiero ostatniego dnia, żeby go nie denerwować. Rozpłakał się, popatrzył na mnie i powiedział: „Córuniu, dlaczego ty mi to robisz?”. Tłumaczyłam mu, że to ze względu na mój stan zdrowia. Musiałam wszystko ubrać w takie słowa, żeby mu nie było przykro, ale nie bardzo mi wierzył. Nie rozumiał, jak mogę nagle przestać przychodzić, zmieniać opatrunki, pomagać. To było takie miłe.
Może już jestem na tyle stary, że chcę pamiętać naprawdę tylko te pozytywne rzeczy. Nie mam jakichś [...] głęboko zakorzenionych traum. Chociaż… jest taka jedna sytuacja. Zajmowałem się pacjentką, która była w ciężkim przebiegu kardiologicznym niewydolności serca z obrzękiem płuc. Opiekowałem się nią, najlepiej jak umiałem. I ta pani, kiedy już ledwo mówiła, przyciągnęła mnie do siebie i szepnęła mi do ucha: „Niech mnie pan udusi”. Ten moment będę pamiętał zawsze. Tę bezradność też, bo potem sobie uświadomiłem, w jakim stanie ona musiała być, jak fatalnie musiała się czuć, jeżeli chciała, żeby pomóc jej zejść ze świata. Zmarła następnego dnia.
Nazywam się Weronika Nawara i jestem pielęgniarką. Prowadzę bloga, w którym staram się
odczarować wizerunek mojego zawodu.
Fascynują mnie ludzie. Jestem zakochana w Krakowie, rudych cocker spanielach, śpiewaniu, zimie,
anestezjologii i intensywnej terapii, a przede wszystkim w pielęgniarstwie.