oprawa twarda
Liczba stron: 240
Wydanie: pierwsze, 2019
Żyjemy w miastach zalanych betonem, otoczeni ekranami, nieustannie podłączeni do sieci. Stopniowo tracimy umiejętność korzystania z dobroci natury.
Nie wszystko jednak stracone. Okazuje się, że naszej więzi z przyrodą nie zniszczyły negatywne zjawiska i ciągle jest niezwykle silna.
Peter Wohlleben na podstawie najnowszych badań naukowych oraz własnych wieloletnich obserwacji otwiera nam oczy i uszy. Zaprasza, by widzieć, słyszeć i czuć mocniej. Zachęca, by uświadomić sobie potęgę swoich zmysłów i wsłuchiwać się we własne ciało. W nagrodę otrzymamy od natury dużo dobrego – w otoczeniu drzew nasze ciśnienie się znormalizuje, kolor zielony nas uspokoi, a las wyostrzy nam zmysły.
Ukojenie, jakie daje natura, jest nie do przecenienia.
Pozwólmy jej na to.
„Dotknij, poczuj, zobacz” – czy las dla wszystkich jest taki sam?
Peter Wohlleben ma niesamowity dar opowiadania o przyrodzie. Każda jego książka jest jak wyjątkowy spacer po lesie, podczas którego co rusz dostrzegamy kolejne cuda natury i jesteśmy pochłaniani przez świat zieleni. Zieleni, która jednak nie dla wszystkich jest taka sama. Co ciekawe, nasza perspektywa i kolory lasu, jakie widzimy bardzo różnią się od tego, co widzą np. psy i koty czy nawet leśne zwierzęta. Odpowiedzmy sobie najpierw na pytanie…
Dlaczego właściwie las jest zielony?
„Coraz więcej jest osób zafascynowanych naturą (sam do nich należę), które chciałyby nie tylko widzieć las, ale również intensywnie go poczuć. Często zazdrościmy zwierzętom niezafałszowanych zmysłów. Jak jednak sami wypadamy w tej mierze? Co jeszcze w ogóle potrafimy po wiekach cywilizacji, która na co dzień nie wymaga już od nas czujnej uważności względem natury?
Gdyby dać wiarę wielu raportom porównującym nasze możliwości z fantastycznymi uzdolnieniami zwierząt, okazałoby się, że poza bystrym rozumem niewiele mamy do zaoferowania. Jeśli chodzi o zmysły, to w porównaniu z niemal każdym innym gatunkiem jesteśmy źle zrobieni i w zasadzie można by wręcz odnieść wrażenie, że podoba się nam rola ewolucyjnych nieudaczników. Więź łącząca nas z naturą wydaje się nieodwołalnie zerwana i możemy tylko z zazdrością przyglądać się talentom zwierząt.
To wrażenie jednak jest całkowicie mylne – człowiek jak najbardziej jest w stanie dotrzymać kroku swojemu ożywionemu otoczeniu. Przecież jeszcze nie tak dawno nasi przodkowie musieli się przedzierać przez lasy i w porę dostrzegać niebezpieczeństwo bądź też zdobycz. A ponieważ od tego czasu nasza konstrukcja nie uległa zmianom, spokojnie możemy przyjąć, że wszystkie zmysły mamy w nienaruszonym stanie. Brakuje nam co najwyżej nieco treningu, a to można nadrobić.
Zajmijmy się najpierw oczami, tu zaś przede wszystkim kwestią, dlaczego w ogóle udaje się nam widzieć drzewa w kolorze.
Widok zielonych drzew jest relaksujący, a nawet dobrze wpływa na zdrowie, tyle wiemy na pewno, ale dlaczego widzimy je na zielono? W końcu większość gatunków ssaków nie posiada tej zdolności. Ich świat jest znacznie ograniczony pod względem kolorystycznym, by przywołać choćby wysoce inteligentne delfiny: widzą tylko czerń i biel, ponieważ w siatkówce oczu (jak u wszystkich waleni, ale także u fok) mają tylko jeden typ czopków. Są to komórki umożliwiające widzenie barwne. Jednak by móc rozróżnić dwa kolory, potrzeba co najmniej dwóch rodzajów czopków. Paradoksalnie delfiny i spółka mają zaledwie jeden ich rodzaj odpowiedzialny za zieloną barwę. Wystarcza to akurat do rozróżniania poziomów jasności, a delfiny nie potrafią nawet wyodrębnić światła niebieskiego, którego w wodzie morskiej jest pod dostatkiem, ponieważ przenika ono wyjątkowo głęboko przez wodę.
Nasi czworonożni pobratymcy jak psy i koty lub zwierzęta leśne jak sarny, jelenie bądź dziki potrafią w tej dziedzinie o wiele więcej niż delfiny. U nich bowiem do zielonych czopków dołączają się niebieskie, co umożliwia już powstanie wąskiego widma barw. Wszystkie jednak odcienie czerwieni, żółci i zieleni zlewają się w jeden kolor. To nadal nie wystarczy, by widzieć zieleń. Zwierzęta potrzebowałyby do tego jeszcze czopków wrażliwych na czerwień – takich, jakie mają ludzie i wiele gatunków małp. Odkrycie, że kolor zielony działa uspokajająco na psychikę i wspomaga procesy zdrowienia, nie gra więc żadnej roli u większości ssaków”.