Aktualności

„Niebo na własność” – recenzja od czytelniczki

„Niebo na własność” – recenzja od czytelniczki

Data dodania: 29.07.2018
Recenzja książki pochodzi z bloga nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com 

Rob wiedzie ułożone życie u boku swojej żony Anny, jednak to pełni szczęścia brakuje im dziecka. Podejmuję wiele prób. Anna nie jest w stanie donosić dziecka. Po wielu latach starań, w końcu na świat przychodzi Jacki i staje się iskierką i oczkiem w głowie swoich rodziców. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie fakt, iż w wieku pięciu lat, zaczyna się dziwnie zachowywać. Niepokojące problemy z mową, niemożność utrzymania równowagi na rowerze, zaprowadzają rodziców do lekarza. Ten jednak, nie ma dla nich dobrych wiadomości. W mózgu Jacka zdiagnozowany zostaje żółtogwiaździak pleomorficzny… W ten czas rozpoczyna się intensywna walka o życie pięcioletniego Jacka.


Przyznaj, iż od pierwszych stron, liczyłam na to, iż niniejsza historia mnie wzruszy. Jednak tak się nie stało. Nie wiem dlaczego. Choć jest w niej bardzo dużo bólu, smutku i nieustającej nostalgii, to jednak nie otarłam łez wzruszenia. 

Wstęp niekoniecznie mi się podobał. Poznajemy historię od końca. Nie wiem czy to był umyślny zabieg, aby oszczędzić odbiorcę, czy po prostu autor nie miał pomysłu jak ją rozpocząć.

Potem pojawia się część druga i otrzymujemy możliwość poznania, jak drogi głównych bohaterów się skrzyżowały. Poznajemy ich starania o dziecko. Zapatrywanie się na różnorodne sytuacje życiowe. 
 
Historia została ukazana wiarygodnie i autentycznie. Poznajemy dwie skrajne osobowości – Annę, poukładaną, stanowczą księgową i miłośniczkę książek oraz Roba – informatyka, który skrupulatnie pracuje nad nowymi technologiami. Uczucie pomiędzy nimi rodzi się dość szybko. Potem pojawiają się starania o dziecko. Każda próba kończy się niepowodzeniem. W końcu na świat przychodzi Jack. Rodzina jest szczęśliwa. Jednak szczęście nie trwa tak długo, jak tego pragnęli. Choroba chłopca oddala rodziców od siebie. Już nie potrafią ze sobą rozmawiać, targają nimi silne emocje, związek sukcesywnie i stopniowo zaczyna się rozpadać...

Autor dość dobrze zobrazował uczucia, jakie tkwią we wnętrzu zdesperowanych, zdruzgotanych, załamanych i zrozpaczonych rodziców. Rodziców, którym zostanie odebrane (wszystko na to wskazuje) to, o co najbardziej się starali. Szkoda jednak, że książka bardziej nie skupia się na chłopcu. Na jego bólu i cierpieniu. Szkoda także, że nie otrzymałam możliwości zżycia się z chłopcem. Kiedy się urodził, od razu pojawił się przeskok w czasie i Jack miał już pięć lat… Nie poznajemy, jak dorastał. Najbardziej to Rob, nie może pogodzić się z chorobą syna. Poszukuje pomocy wszędzie gdzie się da i udziela się na forach onkologicznych. Nie poddaje się i jest w stanie zrobić wszystko, aby Jack żył. Czy mu się uda?
 
Niebo na własność, to historia, której nie da się czytać obojętnie. Jednak ma kilka niedociągnięć. Mimo wszystko jest to książka, o celebrowaniu chwil, bólu, walce o lepsze jutro, rodzinie i miłości. Z pewnością wzruszy wrażliwego czytelnika. Polecam wszystkim zainteresowanym.

Hanna 
nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com
instagram.com/nieoceniampookladkach
facebook.com/nieoceniampookladkach